niedziela, 23 grudnia 2012

Z linii frontu - Wesołych Świąt!

22:54, po dłuuugiej i pracowitej niedzieli w końcu upragniona pozycja horyzontalna w łóżku.
Co takiego robiłam? Zaraz się dowiecie...

Jednak na początek... O tym jak bardzo kocha mnie mój chrześniak. Cały tydzień od poniedziałku do piątku zajmowałam się małym bąkiem. Chory był, więc o przedszkolu nie było mowy - na ratunek przybiegła ciocia-króliczek. Cały poniedziałek i wtorek, kochany siostrzeniec kazał mi nosić uszy królika które zrobił wcześniej z mamą. O dziwo po jakimś czasie zupełnie o tym zapomniałam - ale listonoszowi się spodobały. :)
Słabo widoczne, ale jednak. Kochany szkrab.

Wracając do dzisiejszego dnia... Intensywnie spędzony jako cukiernik i pakowacz prezentów. Czym zamierzam się pochwalić. Spędzamy wigilię w moim domu rodzinnym, więc czeka mnie jeszcze transport tego wszystkiego... ale damy raaadę! W weekend powstały (głównie w niedzielę):
Trzy strucle drożdżowe z makiem. Jedna dla rodziny chłopaka, niestety zapomniałam zrobić zdjęcia gotowej, ale można popatrzeć na postępy w pracy.
w trakcie
 Następnie pierniki staropolskie! Dwa przełożone domowymi powidłami śliwkowymi, trzeci masą marcepanową. Wszystkie oblane mleczną czekoladą i przyozdobione marcepanem (sama robiłam;D). Oczywiście jeden piernik wędruje do rodziny ukochanego. ;)

Oraz... Dwa serniki. Kajmakowy (nowość w moich przepisach, niestety nie załapał się na zdjęcie ;))
I uwielbiany przez rodzinę sernik 'Złota rosa', nie ma żadnej imprezy bez niego. Chwaląc się - zawsze wychodzą mi piękne złote kropelki na wierzchu. :)



To tyle z ciast, ale...
Niedziela była twórczym dniem, więc postanowiłam prezenty zapakować nieco inaczej niż zwykle.
 Prezent dla taty, odświętnie się ubrał na ten specjalny wieczór. ;)

Chrześniakowi podarunek wskaże Ciekawski George - Mikołaj. Uwielbia tą małpkę. :)

A to dla brata który lubi gitarowe riffy. :)

Prezent dla siostry nie załapał się na zdjęcie (gapa ze mnie i tyle), a pakowanie paczuszki dla mamy nie leżało już w moich obowiązkach, hihi. :)


Mam nadzieję, że Wasz weekend był równie udany i twórczy... Oraz z wiadomych powodów, chciałabym życzyć Wam wszystkim tego czego tylko zapragniecie zastać pod zielonym drzewkiem. Oby Święta minęły spokojnie i w ciepłej atmosferze, a zwierzaki przemówiły o północy. :)
Ukochany dołącza się do życzeń. WESOŁYCH ŚWIĄT!

czwartek, 13 grudnia 2012

Co bym chciała znaleźć pod choinką...

Mam nadzieję, że notka ukaże się wtedy kiedy ma. Czyli w czasie kiedy jestem w domu rodzinnym i lepię pierogi, albo składam krokiety. Przy okazji pozdrawiam mojego Ukochanego, który pilnuje Naszego domku i jest moim wiernym czytelnikiem. :* 

W tym roku z TŻ'tem nie robimy sobie nawzajem prezentów (oszczędzamy przed wyjazdem), jednak rodzinki chcemy obdarować... Przydałaby się ściąga, kto o czym marzy. :)
Sama postanowiłam puścić wodzę wyobraźni i zrobić taką moją listę marzeń... Może Mikołaj/Gwiazdor akurat na mojego bloga zajrzy. ;) Są to propozycje bardziej realne... być może kiedyś poznacie moją nieco abstrakcyjną listę życzeń. :D


1. Kotek
Z portalu tablica.pl
Ten przystojniak śni mi się po nocach. Nawet dostał już imię... Przez pewien czas wręcz chorowałam na tym punkcie. Teraz dalej jest to gdzieś w sercu, ale codzienność na razie nie pozwala mi na to. Pewnie kiedyś. :)


2. Paleta cieni
http://www.paatal.pl/pl_1/makijaz_1/computers/w7_paintbox_-_ekskluzywna_paleta_cieni_77_kolorow_1.html
Mogłaby być nawet ta, lub któraś Sleek'a (chociaż tu miałabym dylemat którą wybrać, najlepiej wszystkie!). Moje cienie wołają już o emeryturę. Chociaż używam głównie brązów, może taka gama kolorów zmusiłaby mnie do eksperymentów. :)


3. Tangle Teezer lub/i szczotka z włosia dzika
www.perfumy-perfumeria.pl


http://www.iwetto.com/2012/08/osobisty-dzik.html
 Po wielu zachwytach nad TT na blogach, sama chętnie bym spróbowała, jednak jej cena mnie powstrzymuje od zakupu. Ah, ta wersja kompaktowa z barankiem Shaun. :D 
W niedługim czasie planuję nabyć rossmanowską szczotkę z włosia dzika (którą widać na zdjęciu) - jednak również miło by było dostać ją w prezencie. ;)


4. Bon na zakupy kosmetyczne
http://e-lady.pl
Jako, że jestem zawziętą 'włosomaniaczką' z chęcią kupiłabym kilka produktów na które w tej chwili szkoda wydać mi pieniądze. Jednak gdybym dostała jakiś bon pieniężny zdecydowanie bym poszalała. ;))) 

5. Duża kołdra 220/200
http://www.ceneo.pl/881935
Aktualnie śpimy z TŻ pod taką jednoosobową i co noc odbywają się wojny. Co prawda to ja te wojny wywołuję przez sen, zabierając większość kołdry i zrzucając ją na ziemię, ale ciii. Do tego przydałby się komplet pościeli. :) 

6. Zakolanówki
http://allegro.pl
Różne wzory, grubość, tekstury i kolory. Uwielbiam i mogłabym mieć pół szafy zakolanówek.

 7. Suszarka
www.nokaut.pl
Nigdy nie posiadałam suszarki i w sumie dalej nie posiadam. Włosy schną mi naturalnie, chociaż ostatnio myślę, że warto w razie 'W' posiadać coś takiego w swojej łazience. Nie znam się zbytnio, ale przydałaby się taka jonizująca z zimnym nawiewem i dyfuzorem. Taki mój widzimiś prezentowy

8. Trochę funtów
http://kantorbolek.pl
 Przydałoby się na krótkie wakacje w Londynie, na które ruszamy już w lutym. ^^

9. Praca
Taka w której bym się odnalazła i w miarę 'gładko' mijałby w niej czas. Może akurat niekoniecznie szukam ofert pod choinką tylko gdzie indziej, ale los mógłby się na święta uśmiechnąć.  ;)

To na tyle z co aktualnie przychodzi mi na myśl. Prawda jest taka, że nawet jak pod kolorowym drzewkiem nie znajdzie się nic dla mnie i tak będę szczęśliwa. Uwielbiam ten czas z rodziną, barszczyk, pierogi i stół pełen innych smakołyków. Przede wszystkim to będą moje drugie święta z TŻ'tem i to mnie cieszy najbardziej (ale pod choinkę nie będę kazała mu wchodzić). :))))

Jednak 'chcieć' można, więc piszcie co Wam się marzy ujrzeć pod choinką (można fantazjować totalnie egoistycznie, na to stać każdego ^_^ )?

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Gdzie ten klimat świąt w bunbunkowym domku?

Ano właśnie nie ma, a ja go tak lubię. Bardzo zaniedbałam domek, planuję generalne świąteczne porządki już od jakiegoś czasu, jednak zawsze coś stanie na przeszkodzie (a tego czasu coraz mniej!). Oby dzisiaj się udało! Chcę kolorowe światełka w salonie i przytulne stroiki na stole.
Ostatnio powstrzymały mnie straszliwe zakwasy... po czym? Po kursie samoobrony. Krav-maga i KAPAP, a już we wtorek kolejna "mordownia". Chociaż mimo tych zakwasów, ran, obić i siniaków, jestem bardzo zadowolona z zajęć. Jeżeli macie okazje uczestniczyć w czymś takim - nie ma co, polecam!

Ah! Zapomniałam o małym akcenciku świątecznym wypatrzonym na ostatnich zakupach.
  Torebeczki w choineczki! Przeurocze. TŻ długo nie dał się namawiać i od razu wrzuciłam do wózka sklepowego jak tylko zobaczyłam. Z tyłu opakowania słodki wierszyk:
"Pod choinką wraz z rodzinką
Na herbatę nadszedł czas.
A herbata... też w choinkach!
Na zimę jest w sam raz!"
I ja się z nim zgadzam. Chociaż choinki w domku nie będę miała, ale za to chętnie pomogę w strojeniu choinki w domu rodzinnym. Tak samo jak i w lepieniu pierogów, czy robieniu krokietów. Wiecznie coś do zrobienia, oj wiecznie. Muszę popracować nad organizacją czasu. Zdecydowanie. Ostatnio coraz gorzej mi to idzie i nie potrafię zebrać się w sobie.
Wtedy idealne jest kakao, lub kawa z czekoladą i pianką...
... co rozleniwia jeszcze bardziej. Tutaj mój 'skarpetowy prezent Mikołajowy', oczywiście od Ukochanego. :)
Swoją drogą, tak często wspominam tu o chłopaku... Przydałoby się raz o jego mamie (vel przyszła teściowa). Kochana osoba. Z okazji imienin dostałam cudowny upominek w pięknej siateczce w... :)
Hello Kitty! Czyżby i Ona już wiedziała o moich małych "słodkich zboczeniach"? :)

Notkowy misz-masz, ale jak już pisałam - ciężko mi się ogarnąć. Z resztą... "bo mogę" a co mi tam. :D

niedziela, 25 listopada 2012

Codzienny Sweet, czyli jak umilam sobie dzień (1)

Przeżyłam małe 'kinderparty'. Zaprosiliśmy do naszego mieszkania siostrę TŻ'ta lat 9 i mojego siostrzeńca (chrześniaka zarazem) lat 2 i pół. :) Było dużo śmiechu, trochę łez i 'mamusiowania', ale ogólnie jestem bardzo dumna z podopiecznego. Mimo, że o 5 nad ranem obudził go zły sen i rodzice musieli szybciej przyjechać. Jednak byliśmy przygotowani na taką ewentualność, więc jak tu się gniewać? Toż to była jego pierwsza noc poza domem bez rodziców (brawo!). Dzisiaj Krzyś w domu bardzo zadowolony i cały czas chce do ukochanej 'siosi'. Ciocia nieco gorzej przeżyła noc, bezsennie. Pierwszy raz spałam z takim maluchem i każde jego wzdychnięcie wybudzało mnie z trybu 'Stand by' - to nic odeśpię dzisiaj w nocy. Co ciekawe, maluch trzy razy mniejszy ode mnie, zajmował trzy razy więcej miejsca w łóżku. Wiertolił się i przebudzał, śpiąc chyba w każdej możliwej pozycji (a ciotka zawału dostawała). I tak było fajnie! :)

Tyle z części pamiętnikowej. Teraz przechodzę do sedna codziennego sweetu. Mianowicie, są takie małe słodkie gadżety którym nie mogę się oprzeć. Jednym z takich rzeczy są... jogurty Hello Kitty.
Jogurt jak do tej pory znalazłam tylko w Tesco w cenie 2,99zł (bodajże). Nie bywam w tym sklepie często, więc kupuję go tylko przy okazji jak już się tam wybiorę. Smak? Nic nadzwyczajnego, smaczne, choć nie jadam takich jogurtów często. Ilość? Nadzwyczaj mała. Jednak to opakowanie...
Mniej więcej na wysokości oczu widać kreseczkę - tam kończy się zawartość jogurtu. Pół kubeczka za 2,99 - zwariowałam? Oj, nie, nie, w drugiej połowie kubeczka kryje się tajemniczy gadżet. Który postanowiłam zbierać. Pierwszy kubeczek przywitał mnie Kitty-ogrodniczką i jakąś przypinką (w drugim trafiła mi się sama przypinka, mówi się trudno). :)

Podsumowując, jeżeli zależy komuś na samym jogurcie - to nie polecam (stosunek ilości do ceny się nie opłaca, nawet dla tak ładnego opakowania). Jednak jeżeli ktoś lubi takie niespodzianki-pierdoły, umilające czas - to jak najbardziej. Ja osobiście chcę uzbierać całą kolekcję. Chociaż przez częstotliwość zakupów w Tesco, zapewne szybko to nie nastąpi (jedne zakupy=jeden jogurcik, nie zamierzam popadać w wariactwo, to psułoby cały urok tej 'zabawy' :D). Trzeba cieszyć się z małych rzeczy! :)

piątek, 16 listopada 2012

Poznaj BunBun, Liebster Blog

Uzbierało mi się trochę pytań, więc postanowiłam na nie odpowiedzieć. Jesień dorwała mnie w pełni, leżę zakatarzona w łóżku. W dodatku mój głos... nie brzmi jak mój głos, z czego namiętnie śmieje się mój chłopak. Jednak to nic, mówi się trudno i działa dalej. Już opracowuję niecny plan wzmocnienia swojej odporności.  


Zasady: Nominacja do Liebster Awards jest otrzymywana od innego bloga w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował! Oczywiście piszesz wszystko na swoim blogu, jak ja, a link podajesz tutaj w komentarzu.


Nominacja od Aoi-chan
 

1. Czym się interesujesz?
Wszystkim po trochu. Choć nie umiem jednoznacznie określić czym konkretniej. :)  
2. W jakim województwie mieszkasz?
Pomorskim 
3. Od jakiego czasu prowadzisz bloga?
Tego, od 14 października 2012 (aż musiałam sprawdzić)  
4. Dlaczego prowadzisz bloga?
Po prostu, bo lubię. :)  
5. Imię Twojej najlepszej przyjaciółki / najlepszego przyjaciela?
Wiesława, no i oczywiście mój chłopak który jest jednocześnie najlepszym przyjacielem. <3
6. Uczysz się, czy pracujesz?
Aktualnie jestem na etapie poszukiwania pracy, mam nadzieję, że później dołączy do tego również szkoła.
7. Jakiej muzyki słuchasz?
Różnej. Praktycznie co mi wpadnie w ucho.
8. Jaki jest Twój ulubiony zespół muzyczny?
Jak wyżej, ciężko mi określić. Szczególnie, że kocham niektóre utwory, a niekoniecznie wszystkie płyty danego wykonawcy.
9. Kim chcesz zostać w przyszłości?
W tej najbliżej protetykiem, ale wiadomo, wszystko się szybko zmienia.
10. Jaki kraj planujesz odwiedzić?
Niebawem będzie to Anglia. :)
11. Masz długie, półdługie, czy krótkie włosy?
Wszyscy mówią mi, że są długie,ale dla mnie półdługie. Jeszcze trochę zapuszczania i sięgną do pasa.


Nominacja od Life
 

1.Gdybyś mogła pojechać gdzie tylko chcesz ,gdzie byś się wybrała ? 
Marzy mi się Azja, dokładniej byłaby to chyba Japonia. :)
2. Co poprawia ci nastrój w zimowe wieczory ? 
Ciepła herbata, kocyk i wtulanie się w ukochanego, lub jakiś widok który budzi ciepłe, sentymentalne uczucia.
3. Wymień 3 ulubione kosmetyki 
BB hot pink, brązowy cień do powiek, Lancome, Hypnose Doll Eyes Mascara (szkoda, że moja próbka się już kończy T.T bo cenę ma za duuużą jak dla mnie)
4. Lubisz Azjatycką kuchnię ? 
Bardzo!
5. Jak byś opisała swój styl w 1 zdaniu ? 
Misz-masz, czyli ubieram co lubię i jak lubię. :)
6. Ulubiona piosenka / zespół ? 
Wiele różnych, zależy od humoru, pogody, czy stężenia kurzu w pokoju XD
7. nyan ? x D 
Nyan, nyan!
8. Ulubione danie ? 
Ummm, gyoza, sushi, pizza, nie mam pojęcia. Lubię jeść _^_  
9. Jak najczęściej lubisz się czesać? 
Lubię mieć rozpuszczone włosy, chociaż zimą staram się to ograniczyć, bo zawsze sobie przytnę je kurtką/bluzą/czymkolwiek T_T)
10.Ulubiona pora roku ?  
Każda ma w sobie magię i w każdej znajdę coś ulubionego. Jednak najbardziej lubię przełom wiosna/lato. Gdy jest na tyle ciepło, że nie trzeba nosić kurtek, ale słońce jeszcze nie grzeje na tyle mocno, aby sparzyć się na raka. :)   
11.Jaki jest twój wymarzony kosmetyk ? 
Moja wishlista jest dość długa i ciężko wybrać jeden. :D


Nominacja od Lil Shii

1. Jaki jest twój ulubiony zespół/piosenkarz/piosenkarka?
Jak już pisałam, chyba nie mam takiego naj, naj. Lubię piosenki. :)  
2. Jaki jest twój ulubiony film?
Oj wiele, dla przykładu: Piraci z Karaibów, Donnie Darko, Adwokat Diabła, różne bajki pełnometrażowe. Jestem małym kinomaniakiem i ciężko mi wymienić jakiś jeden, po prostu lubię oglądać filmy.
3. Jaka jest twoja ulubiona książka?
Maja Lidia Kossakowska "Siewca Wiatru", "Żarna Niebios", "Więzy Krwi", Andrzej Pilipiuk "2586 kroków" i wiele innych. :)  
4. Jaki kraj/miasto chciał/a byś zwiedzić?
Japonia, Tajlandia, Chiny, Korea Południowa, Francja, Norwegia... najlepiej cały świat. :D
5. Czy grasz na jakimś instrumencie? Jeśli tak to na jakim i dlaczego?
Niestety nie.:(
6. Którego z nieżyjących muzyków przywrócił/a byś do życia?
Szczerze? Nie mam pojęcia.
7. Jaki jest twój KWC?
Carmex - w zeszłą zimę po prostu ratował moje usta jak mało co!
8. Jakiego kosmetyki nie kupisz ponownie?
Mocno drażniących szamponów typu Head&Shoulders
9. Masz jakąś fobię? Jaką?
Hmm, chyba obecnie jakieś większych fobii nie posiadam. :)
10. W jakim mieście mieszkasz?
Gdańsk
11. Ile masz lat?
21 :)
 

Nominacja od MoeKyuna
  
1. Co cię inspiruje do pisania bloga?
Chyba przede wszystkim życie.
2. Czy byłeś/byłaś kiedykolwiek w kraju Azjatyckim?
Tylko palcem na mapie. :(
3. Korea czy Japonia?
Ummm... a mogę oba?
4. Lody, cukierki czy czekolada?
Wszystkoooo, lubię słodycze, ale z tych opcji aktualnie zjadłabym lody. ;D
5. Kpop, jpop, jrock, czy krock?
I tutaj znowu wszystko po trochu. :)
6. Książka czy film?
Zależy kiedy. Jeżeli chodzi o ekranizacje - to w takim wypadku zazwyczaj bardziej podoba mi się jednak książka, a jeżeli tak ogólnie - lubię to i to. :)
7. Jakie jest twoje ulubione anime?
Często mi się zmienia, ale ostatnie jedno z fajniejszych jakie oglądałam to Durarara!!
8. Kim chciałbyś/chciałabyś zostać w przyszłości?
Wojownikiem, a tak serio z bardziej realnych które realizuję, protetykiem.
9. 3 rzeczy jakie weźmiesz na bezludną wyspę?
Książka, coś słodkiego i aparat
10. Czy umiesz tańczyć "Gangnam Style"?
Trochę tak :>
11. Lubisz czytać blogi?
Bardzo. :)

Sama nominuję:
Wszystkich którym spodobają się pytania i zechcą na nie odpowiedzieć, a jeszcze nie odpowiadali. KONIECZNIE - zapraszam. :)

A oto i pytania:

1. Czy przywiązujesz wagę do składów produktów jakie wybierasz w sklepie?
2. Jesteś typem 'sowy' czy 'rannego ptaszka'?
3. Wieczór we dwoje w kinie, czy na kanapie przed TV? :)
4. Często zdarza Ci się coś zapomnieć?
5. Jaką kuchnie preferujesz (włoska, meksykańska, domowa... itd)?
6. Kwa czarna, biała, herbata zielona, owocowa, sok a może coś innego?
7. Czy są jakieś momenty z Twojego życia, które z chęcią mogłyby zostać wymazane?
8. Sport to... ?
9. Jak wyobrażasz sobie swoją przyszłość?
10. Ulubione miejsce wypoczynku?
11. Ostatnio przeczytana książka to... ?

poniedziałek, 12 listopada 2012

Trochę życia: wykorzystaj karton i szyj TŻcie szyj!

Halloween spędziliśmy spokojnie. Wystrój urozmaicił nam karton po pizzy, który oczywiście trzeba było odpowiednio zaaranżować. Tak więc trochę wyobraźni, farb, kleju i wstążka... i mamy...

  Koci lampion! Może wygląda niepozornie, ale w nocy ślicznie podświetlają się misternie wycięte wzory.


Na żywo robi dużo większe wrażenie. Musicie uwierzyć na słowo. ;)

Wieczór spędziliśmy przy przepyszne strasznych i zdrowych ciasteczkach (zero białej mąki, zero białego cukru), oraz lampce wina.


Jednak najciekawszą atrakcją był mój TŻ... W czasie wygłupów i 'przepychanek' zniszczeniu uległ mój (już i tak nadmiernie zużyty) kapeć. TŻ zaproponował, że kupi mi nowe, jednak uparłam się, że skoro zepsuł - ma  naprawić, przecież nie będę biegać na boso. Sprytny podstęp, aby zobaczyć go przy próbie zszycia czegoś... i tu mnie zaskoczył. Chciał użyć zszywacza biurowego (ah Ci faceci). Na moje szczęście okazało się to złym pomysłem i mogłam podziwiać go przy igle i nitce, pękając przy tym ze śmiechu. :D
Musiałam to koniecznie uwiecznić.

Temat notki trochę przedawniony, ale ostatnio jestem strasznie zmęczona i zestresowana. Nagromadziło się spraw do załatwiania, trochę wizyt lekarskich i niestety to jeszcze nie koniec. Aby uchronić się od wielkiego doła wyszukuję wszędzie - jak zwykle - nieco codziennego sweet'u. To co znalazłam, pewnie niedługo ukaże się na blogu. ;)

poniedziałek, 29 października 2012

Halloweenowy deser...

Czyli PANNAzCOTTA w domowej bardzo prostej wersji. Nie potrzeba specjalnie kupować lasek wanilii by cieszyć się śmietankowym smakiem. Chociaż wiadomo co oryginał to oryginał, ale jak się nie ma co się lubi, to... no właśnie, używa się prostszych metod. :)

500ml - śmietany 30% lub 36% (taka do ubijania)
1,5 łyżeczki żelatyny + 2 łyżki zimnej wody
cukier waniliowy  (lub wanilinowy)
40g cukru

Żelatynę moczymy w dwóch łyżkach zimnej wody. Śmietanę wlewamy do garnka, wsypujemy oba cukry i gotujemy. Od chwili zagotowania, zmniejszamy ogień i gotujemy tak około 10 minut (warto często mieszać, aby śmietana się nam nie przypaliła). Po 10 minutach zestawiamy garnek z ognia, dodajemy namoczoną żelatynę i dokładnie mieszamy. Następnie rozlewamy do filiżanek/ramekinów/foremek, czekamy aż ostygnie. Po ostygnięciu wkładamy do lodówki na kilka godzin. Najlepiej na całą noc. Aby wyjąć naszą pannę naczynie z nią wkładamy na chwilę do ciepłej wody (żeby łatwiej było nam ją wysunąć z foremki). :)
Z podanych proporcji wyszły mi 3 pełne filiżanki, ale są tak śmietankowe - że pełna filiżanka to było za dużo jak na jedną porcję. Następnym razem rozleję do 4, albo nawet i 6. Także warto zrobić nieco mniejsze cotty i ewentualnie brać dokładki, niż 'zaśmietankować' się na śmierć. :)

Zaraz, zaraz, gdzie tu halloween? Ano właśnie, do naszego deseru, warto podać kontrastujący krwisty, nieco kwaskowaty sos. Można pokusić się o zrobienie własnego... Ja zwróciłam się do Wampirki po to, aby udostępniła mi nieco domowego soku malinowego, pfu, znaczy się krwi.


Gdy już się zgodziła, mogliśmy spokojnie delektować się smakiem wampirzego deseru, który powoli wciągał nas w klimat duchów, upiorów i nocnych zmór.

czwartek, 25 października 2012

Nie ma to jak dom...

Ano właśnie, ja domem nazywam dwa miejsca. Jedno w którym mieszkam z chłopakiem, a drugie to dom rodzinny. Mimo, że dzieli je około 60-70km w rozmowie ciężko czasem wyłapać o który dom mi chodzi. W końcu są dwa, ale te dwa zawsze będą dla mnie domem. :)
Takim wstępem, przejdę dzisiaj do wystroju. Nie mogę całkowicie zmienić wyglądu mieszkania (wynajmowane niestety), ale staram się dodawać jak najwięcej swoich akcentów. Dość często zmieniam drobne elementy, bo uwielbiam je tworzyć!
Dzisiaj pokażę Wam jak wykorzystałam bukiet z którego większość kwiatów już nie wyglądała kwitnąco, a szkoda było mi wyrzucać. W końcu był to prezent urodzinowy którego nie chciałam się za szybko pozbywać. ;)

Świeczniki! Uwielbiam świeczki, świeczniki, kominki, domki i inne tego typu rzeczy. Tak więc bukiecik przekształcił się w żywą dekorację na stół. :)

  A żeby dodać trochę blasku, listki i płatki kwiatów (również nie są sztuczne) pokryłam brokatem.

Mała zmiana, a odświeżyła nieco salon. Teraz czas wykombinować coś nowego. Ponieważ niedługo znowu będę cieszyć się świeżymi kwiatami. Mój 'kaktus bożonarodzeniowy' (pod taką nazwą kupiłam go kilka lat temu w biedronce) wypuścił pełno pączków! Dwa razy w roku mu się zdarza zakwitnąć i nigdy mnie nie zawiódł . Kwiatków, a właściwie jeszcze pąków - jest jak zawsze od groma! :)

niedziela, 21 października 2012

Panda, pandzie nierówna... :)

Dlaczego nierówna? Bo ciężko na każdym paznokciu wyczarować takie samo cudo. Miałam dylemat - koty, czy pandy... na szczęście sam się rozwiązał poprzez ubranie zielonego sweterka. Zielony - No tak bambus, a bambus = panda. Tak więc stworzyłam pando-bambusowy manicure. Nierówny, ale jakże słodki! Jak na pierwszą próbę, myślę, że wyszło całkiem okej. Dobrze, nie będę udawać - byłam zadowolona z niego niesamowicie! Pół wieczora chwaliłam się nim znajomym, co rusz zerkając na wesołe stworki i uśmiechając się pod nosem. Oczywiście mój TŻ szybko to wyłapał i równie często śmiał się ze mnie i mojej rodzinki pand, którą tak bacznie obserwuję. ;)

 Te zielone "ciapki" to według mojej wyobraźni bambusy. Ja wierzę w to, że to bambusy! ;) 

 Tutaj zarówno prawa jak i lewa ręka. Wow! Co do malowania lewą ręką - niesamowicie mi się trzęsła, co najmniej jakbym zdawała jakiś ważny test, czy egzamin. Napięcie w powietrzu jakie towarzyszyło mi przy celowaniu pędzelkiem było tak gęste, że można było je kroić nożem.


Swoją drogą długo zastanawiałam się czy wrzucić zdjęcie mojego wieczorowego "outfitu". Niby nic takiego, strój na zwykłe wieczorne wyjście ze znajomymi. Jednak... czemu nie?
Niestety nie mam zbyt dogodnego miejsca do robienia zdjęć całości, a aparat jest jaki jest. Jednak widać kolor bambusowego sweterka! :D

I gratisowo, mój prywatny facebookowy hit.
Nawet pandy jedzą czasem w KFC! :D

Swoją drogą, muszę chyba kupić sobie 'sondy' do zdobień (chyba tak to się zwie), bo spodobały mi się takie wesołe paznokcie. Obecnie operuję jedynie pędzelkami z lakierów i wykałaczkami... ^^

Pozdrawiam i trzymajcie się cieplutko, bo ostatnio choroby łapią szybko. :)

piątek, 19 października 2012

Zimno, ale przecież słońce...

Ano właśnie, na zewnątrz cieplutko, słońce świeciło mocno, a ja czuję od wewnątrz zimno. Oby to nie zapowiedź jakieś choroby, niedawno dopiero wyzdrowiałam przecież. Nie lubię chorować. Chociaż pamiętam jeszcze czasy gimnazjalne, gdy celowo chciałam zachorować i nigdy mi to nie wyszło. Potajemne odmrażanie tyłka na śniegu w samej piżamie, umyta głowa i otwarte okno. Znacie to? Żadna z powyższych metod nie sprawiła, że byłam chora. Wręcz przeciwnie, na drugi dzień po takiej "kuracji" zawsze czułam się rześko i świeżo. Huh, ironia losu. Jednak czasy się zmieniły i teraz nie lubię i nie chcę chorować, a jakoś szybko mnie te wirusy łapią. Kolejna ironia losu?
No nic, co jest najlepsze na "wewnętrzny mróz" i nieco przygnębiony humor? Kawka, herbatka i czekoladka! Bądź jakieś zamienniki. Ja pokażę mój dzisiejszy zestaw rozgrzewająco-rozweselający.
Cappuccino waniliowe i przepyszne ciasteczka z pudełeczka Hello Kitty! Po prostu pyszne kruche maślane ciasteczka z mleczną czekoladą, a do tego te pocieszne wzorki. A jak już zjemy całą zawartość pudełka... zostaje samo śliczne opakowanie. Ciasteczka dostałam od brata i bratowej mojego chłopaka z ich wyprawy do Niemiec. Nie wiem czy są gdzieś dostępne w Polsce (jeżeli tak i wiecie gdzie, dajcie znać!). Tutaj wszystkie dostępne postacio-ciastka. ;D

Omnomnomnom. Którego herbatniczka wybieracie?
Porcja sweetu na dzisiejszy dzień, częstujcie się i trzymajcie ciepło! :)

środa, 17 października 2012

Szybko, łatwo, smacznie - Szarlotka sypana!

Nie jest to właściwie blog kulinarny, ale pewnie co jakiś czas będą pojawiać się przepisy. W końcu to ta kolorowa część życia. Uwielbiam gotować i piec. Od repertuaru dań azjatyckich po australijskie (chociaż nie ukrywam, głównie goszczę te azjatyckie, omnomnom). Ostatnio opanowała mnie moda na zdrowe i dietetyczne jedzenie (bo nie ma to jak zrobić ciasto zawierające trzy razy mniej kalorii niż zwykle). Mimo, że nie muszę się odchudzać i tego nie robię, to zrobienie i zjedzenie takiego dania cieszy mnie podwójnie. Nie ma to jak zrobić coś dobrego dla siebie - w końcu z tego również składa się życie. Odbiegłam od tematu. :)

Dzisiaj przepis który ostatniego czasu podbił serce mojej rodziny i znajomych z pracy mojego TŻ (Towarzysza Życia ;D). Nie jest on z tych stricte dietetycznych, ale za to bardzo smaczny i nie wymagający wielkich poświęceń w kuchni. Ta da da SZARLOTKA SYPANA :)

Składniki (szklanka ma 250ml):
1,5kg jabłek (waga przed obraniem)
1 szklanka mąki tortowej
1 szklanka kaszy manny
3/4 szklanki cukru (jak dla mnie odpowiednia ilość, chyba, że użyjemy bardzo kwaśnych jabłek, to można dodać więcej, ale myślę, że nie więcej niż niepełną szklankę)
100g masła 
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu

Wykonanie: Najdłuższa część - czyli obrać jabłuszka i zetrzeć je na tarce (duże oczka). Zostawiamy, aby nieco puściły soki, w tym czasie zabieramy się za resztę. Mąkę, kaszę, cukier, proszek do pieczenia wsypujemy do miski i mieszamy razem. Teraz wracamy do jabłek, odciskamy je z nadmiaru soku (nie musi być tak dokładnie jak sokowirówka ;)) dodajemy łyżeczkę cynamonu i mieszamy. Włączmy piekarnik (190stopni, grzałki góra-dół). Teraz czas na zabawę. Dół tortownicy wykładamy papierem do pieczenia. I wysypujemy 1/3 suchych produktów, na to nakładamy 1/3 połowy masła i połowę naszych jabłek. No i dalej na warstwę jabłek - połowę pozostałych suchych produktów, połowę pozostałego masełka i resztę jabłek. Na koniec już tylko resztę suchych produktów i masło. W jaki sposób położyć masło? Ja po prostu bardzo cieniutko je kroję i rozkładam.
Ma to wyglądać tak: suche-masło-jabłka-suche-masło-jabłka-suche-masło.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 190 stopni na około godzinkę (zależy od piekarnika).


Tak to mniej więcej wygląda. Zdjęcia zaczęłam robić już po dodaniu pierwszych warstw, ale widać mniej więcej o co chodzi. :)
Co do wielkości tortownicy, moja ma 23-24cm, ale robiłam też w takiej która ma około 27cm, ciasto wyszło po prostu troszkę niższe i nieco krócej w piekarniku siedziało. :)
Po odczekaniu wyznaczonego czasu i rozprowadzeniu się zapachu szarlotki po całym domu, wyciągamy i...


Otrzymujemy takie o to delikatne w smaku ciasto. Smaczne zarówno na ciepło (solo, z lodami, albo bitą śmietaną) jak i po ostygnięciu. :)
Dodam jeszcze, że po wyjęciu z piekarnika warto chwilę odczekać, późnej odkroić nożem boki ciasta od tortownicy i dopiero ją zdjąć. :)

W planie mam kilka halloweenowych deserów, jak i tych nieco słodszych wizualnie. Co wyjdzie, zobaczymy. Moje plany tak szybko ulegają zmianie, a może i przypałęta się jakieś słodkie rozdanie...

Miłego dnia wszystkim! :D

niedziela, 14 października 2012

Serdecznie witam :)

Witam na moim blogu. Nie jest to mój pierwszy twór, tak więc jeżeli interesują was stricte włosowe sprawy, zapraszam na http://o-wlos.blogspot.com. Co więc będę zamieszczać tutaj? Sprawy życia codziennego pod nieco słodszą odsłoną. Tak, czasami brakuje mi nieco kolorów. Od tego jest właśnie ten blog, aby je uwieczniać i w razie szarugi do nich wracać. :)

Pozdrawiam wszystkich i jeśli masz bloga - śmiało przedstaw mi go. Podglądanie blogowego życia innych to część mojego planu dnia. ;)))