Mam blogowe zaległości. Ostatnio nie mogę się na niczym skupić. Wiecznie roztargniona, ale biorę się za siebie! Haha, mam nadzieję...
Sylwester był wspaniały. Co prawda nie wszyscy się przebrali, a część tylko udawała, że jest przebrana. Więc tym bardziej cieszę się z ludzi którzy szaleli całą noc w strojach. Kot (ja), Batman (mój <3), terrorysta Ahmed (brat mojego <3), kipiący seksem króliczek (dobra znajoma) i hawajska piękność (kolega dobrej znajomej). Im bardzo dziękuję. Reszcie również, za pozytywną atmosferę i dobrą zabawę, ale tych przebrań to nie przeboleję tak łatwo. ;)
Po sylwestrze oczywiście co? Bun, chora. Już w nocy 1 stycznia ledwo co mówiłam i tak wylądowałam w łóżku z katarem, kaszlem i gorączką... Kilka dni przechorowanych i kolejna impreza. Urodziny mojego PrawieMężaPrędzejNarzeczonegoTerazChłopaka (haha ;D). W sobotę urządziliśmy u nas małe przyjęcie urodzinowe (w większości dla jego rodziny). Upiekłam tort bezowy i sernik, a później lekka kolacja w postaci domowej pizzy, nadziewanych jajek i sałatki z wędzonym łososiem. Nie ukrywając, wynudziłam się jak mops. Prawdziwe świętowanie było jak goście wyszli, ale ciiii. XD
Na torcie, 18+... No właśnie, 18 stuknęła mu już jakiś czas temu, stąd plusik konieczny. ;)
Usłyszałam trochę komplementów na temat mojego kucharzenia, nie ukrywam, cieszy mnie to... Dobra naPAWa dumą. Znajoma była przekonana, że sernik jest z cukierni.
Wczoraj za to była laba niedzielna i właściwy dzień urodzin Lubego. Pogoda niestety nie pozwoliła nam wyjść na spacer, ale za to przyzwoliła przygotować rozgrzewający napój.
Wino grzane (pierwszy raz robiłam :D) z mandarynką (z braku laku pomarańczy) - było pyszne i rozgrzewające. W tle Batmaska. :) Kurcze znowu nabrałam ochoty na grzańca... Omnomnom.
Teraz czeka nas akcja oszczędzanie w końcu w lutym Londyn. Czas się ogarnąć. Chociaż czegoś mi ostatnio w życiu brakuje. Jednak, aby dowiedzieć się czego na razie jestem zbyt roztargniona - najpierw muszę nad tym popracować. Chciałam pokazać cudne prezenty i gościa jaki był u nas na weekend przed sylwestrem, ale przypomniało mi się pod koniec pisania notki. No cóż, może w następnej, bo gość był bardzo uroczy. ;)
Tymczasem pozdrawiam i lecę nadrabiać zaległości. x)
I dla MojegoNajukochańszegoPanaPrezentaBatmanaNaŚwiecie - jeszcze raz sto lat. :*
poniedziałek, 7 stycznia 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)