Zaczęło się od pewnej głodnej przybłędy. Na początku uciekała gdzie pieprz rośnie, gdy tylko nas usłyszała. Zostawialiśmy więc jedzenie i odchodziliśmy. Z biegiem czasu pozwalała do siebie podejść, dotknąć i pogłaskać. Gdy przyszły mrozy, nieśmiało wchodziła do domu ogrzać się po czym uciekała. Z każdym dniem zostając co raz dłużej, aż zaczęła u nas nocować, a później pomieszkiwać. Po kilku tygodniach okazało się, że brzuszek rośnie nie tylko z dobrobytu. Pewnego dnia wyszła i nie wracała przez dwa dni. Pojawiła się znów w chłodny dzień by się ogrzać i zniknęła. Następnego deszczowego dnia, wpadła na chwilę po czym wyszła i nie wróciła sama. W pysku niosła małego stwora (ja myślałam, że to szczur, czy inne zdechłe zwierze "w podzięce"). Po kilku godzinach, gdy maluch został ogrzany i upewniła się, że u nas nie zginie poszła po następnego. I tak się zaczęło...
Mamy kilka dni
Kochamy przytulać się do mamy
 |
Lusia i kulki |
Wielkie głowy, małe ciałka, niebieskie oczy i w końcu cały dom dla nas /Santo/
Jesteśmy Koty, lubimy pudełka i spać na klawiaturze /Chibi/
Uwielbiamy wspólnie spać
Już nie jesteśmy takie małe...
 |
Chibi i Santo |
więc pomagamy w nauce...
 |
Chibi, Krówka - Lusia i Santo |
no może nie do końca tak jak powinnyśmy...
 |
Lusia, Chibi, Santo |
 |
Chibi |
Z każdym dniem są coraz większe, mają już dwa miesiące i przestawiają dom do góry nogami. Mama pilnie dogląda, już nie jest bezdomna. Dumnie nosi swoją obróżkę. :)